Najpierw przygotowania do Świąt, potem świąteczne spotkania, zaraz po świętach praca, potem szybki weekend - parę chwil z przyjaciółkami, potem znów do pracy, i nagle zrobił się wtorek - sylwester ! Lista gości zmieniała się do ostatniej chwili, poza tym od rana ostatnie zakupy, przygotowania, ostatnie porządki, potem dmuchanie balonów, zawieszanie serpentyn, szykowanie stołu, po południu przyjechali pierwsi goście, więc imprezę zaczęliśmy już koło 17 :D
Najpierw szaleństwa w kuchni - już dawno w moim mieszkaniu nie było tyle pyszności - Zuzia przywiozła przepyszne ciasteczka zrobione przez jej mamę, Gosia karmelówkę i tortille z dodatkami, a w mojej kuchni zajęła się produkcją mini kanapeczek, Paweł - sałatkę śledziową z suszonymi śliwkami, Sławek - moją ukochaną sałatkę belgijską (sałaty, ser pleśniowy, boczek, oliwki, gruszki, do tego przepyszny sos miodowo-musztardowy), ja upiekłam muffiny korzenno-ananasowe, i zrobiłam sałatkę (z boczkiem, sałatą lodową, fetą, pomarańczą, kukurydzą i czerwoną cebulą), przywieźli też dostawę z ikei - zamówione kieliszki i ciastka i cukierki prosto ze szwedzkiego sklepu :D
O 19 pojawili się kolejni goście z dostawą jedzenia - sałatką Kasi, przepysznymi pasztecikami kupionymi gdzieś przez Maćka, do tego z całą masą przekąsek, chipsów, dipów, soków... itp. :D Na koniec dojechała do nas (razem z Alą i Dominiką) kolejna porcja tortilli i sernik z brzoskwiniami, który był hitem Nowego Roku :D
Z planowanych pierwotnie 20 osób ostatecznie zrobiło się jakieś 12 - ale przynajmniej nie było ścisku :D A bawiliśmy się przednio - najpierw tradycyjnie kalambury, potem po raz pierwszy "jaka to melodia", o 12 strzelaliśmy szampanem na balkonie i oglądaliśmy fajerwerki nad Jelenią Górą, a potem do rana szaleliśmy na parkiecie - czyli na dywanie w moim dużym pokoju :D
Ale kolejnego sylwestra już na pewno spędzam na jakimś wielkim balu! :D
kuchenne rewolucje :D |
Ledwie skończył się sylwester, zaczęło się noworoczne dogorywanie - sprzątanie, żegnanie gości i szybki powrót do normalności, czyli czwartek i piątek w pracy...
Jedyne o czym ostatnio marzę to urlop :D
Całe szczeście, że jest ten długi weekend :D
Piątek po powrocie z pracy, jedyne co byłam w stanie zrobić, to położyć się przed telewizorem i próbować nie usnąć.. Udało mi się tylko usmażyć na obiad dorsza :P W sobotę pozwoliłam sobie na wylegiwanie się z książką w łóżku do 14 :D Obiad na szczęście był jeszcze z czwartku - kurczak w sosie z cebuli i suszonych pomidorów. Dopiero wczoraj zaczęła się aktywna część weekendu - spacer na Górę Szybowcową - to niby taka mała górka zaraz za moim osiedlem, ale okazuje się, że wyszło 7,5 km spaceru, do tego zadyszka na górce okazała się wcale nie taka mała :D Ale za to pogoda wymarzona - 5 stycznia w słońcu prawie 20 stopni :D
Dziś zaś jedziemy na wycieczkę i spacer do Karpacza :))
w dole Jelenia Góra, na wprost - Karkonosze :) |
Co do najbliższych planów, to jeszcze planuję - za 3 tygodnie wybrać się na weekend do Krakowa - to już jest ten moment, kiedy zaczyna mnie nosić, za długo jestem w jednym miejscu, i zew podróżnika daje o sobie znać, i nie przestanie się odzywać, dopóki gdzieś nie pojadę, gdziekolwiek, choćby przed siebie. To jest ten moment, kiedy gdzieś wewnątrz mnie pojawia się pewien specyficzny niepokój, zaczynam wtedy myśleć, gdzie i kiedy mogłabym pojechać, właściwie to taki szalony pęd myśli, nad którym nie da się zapanować, dopóki czegoś nie wymyślę :D I tym razem też padło na Kraków zimą - w zeszłym roku byłam w Krakowie w marcu :) W lutym planuję tylko weekend we Wrocławiu - w ramach egzaminu LEK, o którym kiedyś, w okolicach września wam mówiłam :) A w marcu - jadę na tygodniowy kurs, o którym też niedawno wspominałam - do Jastrzębiej Góry - polskie busy już kupione :D Ale szczerze mówiąc, najchętniej pojechałabym tam już jutro :D
Rozgadałam się, pewnie bez składu i ładu jak zawsze, kiedy dopada mnie moje wewnętrzne adhd :D Dużo się dzieje, do tego gonitwa myśli wewnątrz mnie - o życiu, o moich decyzjach, o przyszłości, o przeszłości - dlatego też dla bloga ostatnio totalnie brakuje mi czasu... Ale w ramach postanowień noworocznych obiecuję się poprawić :)
Chociaż szczerze mówiąc nigdy nie robię żadnych postanowień noworocznych - moje życie staram się planować, a nie tylko coś w nim postanawiać - a każdy plan, choćby się waliło i paliło doprowadzić do końca, zdobyć cel, o którym się marzy. Dla mnie tylko wtedy nasze działania mają sens. Oby w waszym nowym roku - wszystkie cele i plany się spełniały, żebyście to wy spełniały wszystkie swoje marzenia, i przede wszystkim - jeśli czegoś macie żałować, to tego, co zrobiłyście, a nie tego - czego z jakiegoś powodu nie zrobiłyście :) Wszystkiego dobrego w nowym roku :* no i oczywiście zdrowia od waszej osobistej lekarki :D
kameralnie, a jak miło!:)) Wszystkiego dobrego kochana w nowym roku!:) duuużo energii, siły i przede wszystkim radości!:)
OdpowiedzUsuń"karmelówkę i tortille z dodatkami"? toż to brzmi jak niebo *.*
OdpowiedzUsuńja lubię imprezy w 12 osób, są często fajniejsze niż te w tłumie :D
ależ piękne te Karkonosze... i piękna Ty!
ściskam :*
:* dziekuje za zyczenia :) co do zalowania tymbardziej ;D ale to juz za mna od Nowego Roku o przeszlosci nie pamietam! a zdrowie podupadlo, wlasnie leze chora w lozku :( buziaczki i rowniez Wszystkiego Najwspanialszego w Nowym Roku Aniu :)
OdpowiedzUsuńJakbym widziała siebie kilka lat temu ... Było fajnie - wiem:) pozdrawiam. PS. Extra maski!
OdpowiedzUsuńNiezłą wyżerkę mieliście na sylwestra, same pyszności :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :)
Szkoda, że ten Świąteczny czas tak szybko leci, że nawet się nie obejrzymy już mamy Nowy Rok ;)
OdpowiedzUsuńCo do planów - to zazdroszczę Ci Krakowa ;)
Pozdrawiam!:)
Looks like you had a great time on NYE! Enjoy your holidays. Would you like to follow each other on GFC? Please let me know on my blog so I can follow back. Thank you.
OdpowiedzUsuńxox
Lenya
FashionDreams&Lifestyle
ale mieliście fajną zabawę, widać, że było wesoło, lubię takie imprezy i takie jedzenie :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia, widać, że impreza sylwestrowa była udana.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :))
cudowne widoki :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że impreza sylwestrowa sie udala :)
Haha! No to mieliście górę żarcia;) Całe szczęście że jestem najedzona bo by mi się żołądek teraz skręcał.
OdpowiedzUsuńBosko wyglądaliście w tych maseczkach:)
Też powiedziałam... następnego Sylwestra spędzam na Wielkim Balu :) Kareta, zaprzęg czerech koni, jakby dwa padły, suknia z trenem... Choć takie właśnie domówki najbardziej zapadają w sercu i łączą ludzi w przyjaźni na lata :)
OdpowiedzUsuńZalotne masz oczka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie od dawna spacer na Górę Szybowcową, bo stamtąd (jak zresztą widać :) jest jeden z najpiękniejszych widoków na kotlinę, ale zawsze brakuje czasu albo pojawiają się miliony innych planów :(
Piękne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, może zaobserwujemy siebie?
http://locastrica.blogspot.com/