Ostatnio cały czas pisałam tylko o wakacyjnej wyprawie - czas powiedzieć co dzieje się u mnie od powrotu. A to już 3 tygodnie :D Czas strasznie szybko mija - studia skończyłam 2 miesiące temu, a wydaje mi się jakby to było całkiem niedawno :D i już za miesiąc kończą się moje ostatnie tak długie wakacje i czas iść do pracy, czyli na staż. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej - takie super wakacje mogłyby się nie kończyć :)
Z wakacji wróciłam, nawet nie zdążyłam odpocząć - bo tego samego dnia przyjechała moja przyjaciółka ze Szczecina - to były mega intensywne 3 dni razem :D Wyjechała i zaraz w piątek przyjechał kumpel z uczelni - zwiedzanie Jeleniej Góry w pigułce :) W piątek - pałac w Wojanowie, pałac w Łomnicy, potem spacer po Cieplicach, na koniec kawa na moim ulubionym tarasie w Pasażu Grodzkim i widok na miasto z wieży zamkowej w centrum Jeleniej :) W sobotę kończyliśmy spacery po starym mieście, a potem szykowaliśmy pyszności na wieczorną imprezę - sałatki, moje ciasteczka z ciasta francuskiego - tym razem farsz z oliwek, fety, czosnku lub do wyboru - ser, kiełbasa, ananas i curry, plus faszerowane cukinie. Do tego sporo przyjaciół, gra w kalambury, konkurs karaoke, dużo tańców i naszych wygłupów :) Jednym słowem bardzo udana impreza :) Na zakończenie weekendu - Jelenia z góry, czyli Góra Szybowcowa :)
Spałam potem 12 godzin :D
|
z Kubą na tarasie |
|
imprezowo |
|
karaoke |
Kolejny tydzień to było trochę lenistwa, a trochę ogarniania domu, obiadów, zakupów - wiecie jak to jest. Poza tym załatwianie pilniejszych spraw i sporo czasu z moją drugą najlepszą przyjaciółką - tym razem z Krakowa :) Była kontynuacja mojej imprezy - tym razem ogniskowo u Jordana w Przesiece. Poza tym można nas było głównie spotkać na festiwalu dell'Arte w pałacu Wojanów. Festiwalu bardzo różnorodnym - zobaczyłyśmy Teatr Nasz z Michałowic (to mała miejscowość koło Jeleniej) - teatr, który wam serdecznie polecam - rewelacyjne spektakle muzyczno-kabaretowe, potem kwintet smyczkowy Berlińskiej Filharmonii, kolejnego dnia - recital fortepianowy Kim Barbier.
|
pałac Wojanów |
Potem miałam małą przerwę - dwudniowy wyjazd do Wrocławia - odebrałam z uczelni dyplom, który zaraz potem oddałam w izbie lekarskiej :D I z przyjaciółmi, u których od czasu wyprowadzki, pomieszkuję będąc we Wrocławiu, przyjechałam do Jeleniej - tym razem im pokazując moją "Amerykę". Tutaj małe wyjaśnienie - jedna z najbardziej znanych piosenek Teatru Naszego, czyli Jadzi i Tadzia Kutów to - jeśli nie pomyliłam tytułu - "Nasza Ameryka". Piosenka napisana po wizycie w Ameryce, piosenka o ludziach, którzy z wyboru, z miłości mieszkają w Kotlinie Jeleniogórskiej, o ludziach, dla których to nie jest koniec, tylko początek świata- "to jest nasza Ameryka, tutaj wraca radość życia, tylko tu...".
Rozpoczęliśmy od wież widokowych - wieży zamkowej i wieży Krzywoustego, czyli popularnego "grzybka", potem krótki spacer po mieście i kierunek Wojanów - tym razem "Viva Flamenco". Niesamowita muzyka :)
|
widok z "grzybka" |
Piątek był dniem aktywnym - pojechaliśmy w Rudawy Janowickie, była Krzyżna Góra, był Sokolik, potem Zamek Bolczów i wieża widokowa w Radomierzu. Po powrocie szybki obiad dla gości - czyli knedle ze śliwkami :) i znów kierunek festiwal - Zbigniew Namysłowski, czyli Jazz on the grass - koncert plenerowy - niesamowita muzyka, której mogłabym słuchać godzinami, tylko nie w takim zimnie :D Sweter, polar i ciepły szal nie dały rady :D Wieczór skończyliśmy przesiadując w jeleniogórskich knajpach. Poza tym w piątek skończyłam 25 lat :D
W związku z tym w sobotę od rana z moim Jordankiem siedzieliśmy w kuchni szykując jedzenie na wieczorną imprezę urodzinową - sałatki, ciasteczka z ciasta francuskiego (standardowo..) i na ciepło chilli con carne - wariacja z soczewicą zamiast fasoli, z gorzką czekoladą. Goście zaczęli się schodzić już od południa, więc impreza trwała prawie dobę :D Była super, poza kilkoma szczegółami, ale które zawsze mogą się zdarzyć, i na które nie ma co zwracać uwagi. To była jedna z lepszych moich imprez urodzinowych - lepiej bawiłam się chyba tylko na 18-stce :D Skończyliśmy wraz ze świtem - o 6 rano :) a chłopaki dalej śpiewali.. jakby mało było im tańców, hulańców, śpiewów na karaoke, pokazywania najgłupszych tytułów filmów pod słońcem podczas kalamburów i miliona wygłupów :D
A potem rano - wspólne śniadanie, picie kawy, dochodzenie do siebie, potem przyjechała reszta naszej imprezowej ekipy i do 15 dalej celebrowaliśmy ten już prawie rodzinny weekend :)
Dopiero wieczorem wszyscy wyjechali, a ja zostałam sama z kotem. Mega zmęczona :D
|
urodzinowo |
szkoda, że tak mi wypadły te chrzciny! Impreza skończyła się u nas o 4 rano, mam nadzieję, że byliście lepsi! :)) muszę pójść z Tobą na małe co nieco, na górę pasażu :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że nie było Cię na moich urodzinach - na następnej imprezie obecność obowiązkowa ! :D :*
Usuńlubię Twoje relacje :) a zdjecia jak zwykle super. 12-godzinny sen wpływa na mnie zazwyczaj niekorzystnie, chce mi się jeszcze bardziej spać.. haha
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
świetna relacja, tylko pozazdrościć takich atrakcji :)
OdpowiedzUsuńświetna relacja, bardzo fajne miejsca , tylko pozazdrościć kochna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie
http://zocha-fashion.blogspot.com/
fajnie ze masz takie aktywne wakacje
OdpowiedzUsuńbedziesz miala co wspominac
wakacje intensywne to nie ma czasu na nudę i będzie co wspominać:)
OdpowiedzUsuńJak zawsze pięknie wyglądałaś, a zdjęcia boskie :)). Też nabrałam ochoty na karaoke :D.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*.
dzieje się u Ciebie, dzieje :)) wszystkiego najlepszego w takim razie kochana, szczęścia dużo dużo! :)) :*
OdpowiedzUsuńAle miałaś wrażeń, fajne miejsca, niektórych nie znałam. To schronisko mnie urzekło. Najlepsze życzenia. Młoda jesteś:)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia!!szczególnie podoba mi się to z wysokimi schodami:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
cudne masz włosy ! ;)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia .