Pierwszy dzień w szpitalu, czyli 1 października minął wyjątkowo szybko - było spotkanie z koordynatorem stażu, poznawanie się z pozostałymi stażystami, wycieczka po szpitalu, na koniec podpisywanie umowy o pracę, odbieranie kluczyków do szafek i przydział na oddziały. Ja zaczęłam przygodę ze stażem od anestezjologii i intensywnej terapii.
Wybrana też zostałam szefem stażystów - w związku z tym miałam jeszcze trochę dodatkowego biegania do pań z kadr i za panem koordynatorem :D Ale latanie i załatwianie to mój żywioł ;D
I drugiego października zwarci i gotowi ruszyliśmy na podbój szpitala :D Ja zaczęłam o 7.30 - jak to na większości oddziałów bywa - odprawą i obchodem. Poznałam cały zespół anestezjologów - bardzo sympatyczni ludzie :) Zaraz później zabrali mnie na blok operacyjny, oprowadzili, przedstawili i sami zabrali się do pracy - przy okazji mi pokazując sprzęty, ich obsługę, leki, i całą otoczkę znieczulania pacjenta do operacji, a potem prowadzenia tegoż znieczulenia. Miałam okazję też sama wykonać kilka czynności - z czego bardzo się cieszę :)
Przy okazji widziałam też kilkanaście operacji - w zależności od sali operacyjnej - na pierwszej operacje neurochirurgiczne na kręgosłupach, na drugiej chirurgia dziecięca, na trzeciej operacje ginekologiczne, na czwartej laparoskopowe cholecystektomie - czyli usuwanie pęcherzyka żółciowego, na piątej - zabiegi ortopedyczne, chyba najbardziej "rzeźnicze" :D i na ostatniej - zabiegi w ramach chirurgii naczyniowej.
Poza tym było też poznawanie nowych ludzi, ale i spotkania po latach z lekarzami, których znam z wakacyjnych studenckich praktyk w szpitalu :) Bardzo miłe :)
Pracę skończyłam o 15 - i wróciłam do domu wykończona :D Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie tylko lepiej - przede wszystkim przestawię się na poranne wstawanie :D
Miałam jeszcze opowiedzieć o planach na weekend - w sobotę wybieram się do Wrocławia na spotkanie ze studencką grupą, a w niedzielę - koniecznie muszę wpaść na Świebodzki - mój ukochany targ we Wrocławiu :D a potem jadę do Opola na Żarłostację. Nie wiem, czy słyszeliście już o tym wydarzeniu. Jak tylko koleżanka mi o nim opowiedziała - stwierdziłam, że muszę tam być :D Jest to impreza organizowana przez opolskich blogerów kulinarnych - przygotowują oni masę pysznego żarcia (stąd żarłostacja) i za parę złotych je sprzedają :) Już się nie mogę doczekać, bo lista pyszności jest baaaardzo długa :))) Podejrzewam, że nie będę mogła zdecydować się co bym chciała zjeść :D Relacja z weekendu - już w przyszłym tygodniu, a w między czasie jakieś moje nowe inspiracje kulinarne :)
Na koniec jeszcze tylko o wernisażu Karola Wolińskiego, na którym miałam przyjemność się znaleźć :) Zdjęcia niesamowite - polecam wam jego stronę na facebooku - Karol pokazuje Jelenią Górę i kotlinę właśnie w ten magiczny sposób, w jaki ja widzę moje miasto każdego dnia :)
osobiście nie wiem czy mogłabym kiedykolwiek pracować w szpitalu,bo na sam widok krwi bądź jakiegokolwiek złamania jest mi aż niedobrze :<
OdpowiedzUsuńMasz mój podziw za prace w szpitalu! Ja to bym chyba zemdlała jakbym operację oglądała :/ Ale powodzenia życzę w owej pracy, ważne, żeby robić w życiu to w czym się człowiek odnajduje :)
OdpowiedzUsuńnajedz się za mnie!:) super, że dajesz radę z praktykami, ja pewnie bym wymiękła :))
OdpowiedzUsuń