Nie było mnie, nie miałam czasu na bloga, bo ostatnie dni ferii chciałam wykorzystać w 100% - i chyba mi się udało :D Ledwie żyję, ale jestem mega szczęśliwa :))
W środę rano buszowałam w ciucholadach - kupiłam dwa swetry - jeden super ciepły ze 100% wełny, drugi zaś prześlicznie miętowy :) a po południu w kuchni - ugotowałam na obiad kurczaka z suszonymi pomidorami z penne, a na kolację z przyjacielem - do białego wina oczywiście - sałatkę, której zdjęć zapomniałam zrobić :D jest mega prosta - czarne oliwki, ananas, kukurydza, seler naciowy, feta - wszystko mieszany i zalewamy niewielką ilością soku z ananasa :)
W czwartek większość dnia spędziłam na sorze - w najfajniejszą ekipą, jaką mogłam sobie wymarzyć:)
Piątek był strasznie zakręcony - rano długi spacer po cieplickich parkach - polecam, jeśli będziecie w okolicy - plac Piastowski i parki Zdrojowy i Norweski w Cieplicach, czyli uzdrowiskowej dzielnicy Jeleniej Góry - piękne latem, zimą wręcz magiczne :) potem szybka herbata w Metaforze - jeśli chodzi o knajpy w Jeleniej to właściwie bywam w kilku - właśnie w Metaforze (mają moją ukochaną herbatę richmont mexican dream i niezłe wino), w Kwadracie (świetny klimat, fajni ludzie, dzieje się dużo ciekawych rzeczy), w Pakamerze (bardzo fajny właściciel, ostatnio podupadli w mojej klasyfikacji - nie było wina) i w Blues Cafe (najlepsza pizza w mieście!). Dzień zakończyłam z przyjaciółką właśnie powyższą pizzą i kieliszkiem białego wina oczywiście :D
A dziś szaleństwo na maksa :D Razem z przyjacielem wzięliśmy udział w III Karkonoskim Zjeździe Saniami Rogatymi w Jagniątkowie (czyli dzielnicy Jeleniej). Sanie rogate są większe od normalnych sanek i posiadają mocno wygięte płozy, służące jako uchwyty - a wyglądające trochę jak rogi :D Sanie te pochodzą z austriackich Alp, a atrakcją turystyczną Karkonoszy były już od 1815r. - zachowały się dokumenty mówiące o księżnej Daisy (właścicielce zamku Książ), która w 1906r. również korzystała z tej popularnej rozrywki. Niestety po 1945r. zwyczaj ten poszedł w zapomnienie - aż do niedawna - od kilku lat w Kowarach i Jagniątkowie organizowane są takie zjazdy :) Dla nas to był pierwszy raz - na pewno niezapomniany, mega fajny, atmosfera była super, poznaliśmy sporo bardzo fajnych ludzi, poza tym strasznie męczący (musieliśmy wejść na samą górę - czyli na linię startu, a droga była zwykłą leśną, zasypaną śniegiem drogą, jakieś 2 km pod górę, potem poczekać na swoją kolej-a chętnych było bardzo dużo-więc czekaliśmy jakieś 2 godziny - ale przy ognisku, śmiejąc się i wygłupiając) Sam zjazd był super - poza zaliczeniem jednego drzewa, drąc się chyba na cały las, dotarliśmy cali do mety :D Nie wiem, na którym miejscu klasyfikacji generalnej, bo na wyniki konkursu - za kolejne 1,5 godz. już nie mieliśmy siły czekać - chociaż na mecie przy ognisku impreza zaczynała się rozkręcać - była kuchnia polowa, pan grał na akordeonie, a ludzie mieli coraz lepsze humory :D
Niestety po dotarciu na przystanek, okazało się, że autobus mamy za pół godz. więc postanowiliśmy do Sobieszowa (następnej dzielnicy Jeleniej) dojść pieszo - okazała się to kolejna mega odległość tego dnia :D Na szczęście w Sobieszowie czekała już na nas z obiadem mama przyjaciela - z czerniną, czyli zupą z kaczej krwi. To był mój kolejny pierwszy raz tego dnia :D Na początku byłam mega przerażona i wyobrażałam sobie obrazki rodem z horroru czy filmu o wampirach - zupa okazała się bardzo dobra - i o dziwo brązowa :D i przeżyłam :D
Na koniec dnia jeszcze tylko spotkanie z dietetyczką, o której ostatnio Wam mówiłam :) czyli Zuza Zna Zasady
A jutro już koniec ferii - wracam do Wrocławia, na uczelnię i do codziennych szaleństw - we wtorek planuję wybrać się na teatralne improwizacje gościa, którego poznałam ostatnio w pociągu - na Włodkowica 21, a w czwartek do Alive na koncert Wlazi Acoustic Band, czyli zespołu wspominanego wcześniej znajomego barmana z Alive :D
A jakie Wy macie małe i duże szaleństwa ? :)
super sprawa taki kulig :D
OdpowiedzUsuńRówniez staram się na maksa wykorzystywac te ferie. Chyba dobrze mi idzie :D Z pewności będą one niezapomniane! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy wpis ;)
Ależ fajny zjazd. Oj i ja z chęcią wzięłabym udział w takim saneczkowym szaleństwie:) Pięknie Ci w tych kolorach. Szaliczek z czapeczką i kolor włosów bomba:) Pozdrawiam ciepło jak zawsze zresztą - Majka.
OdpowiedzUsuńTo sobie pojeździłaś :) ja też póki mam wolne odwiedzam bliskie mi rejony. Wczoraj byłam na mega bibce, niestety jutro startuje na uczelni :(
OdpowiedzUsuńmi to się jednak bardziej podobał ten, o którym napisałam na blogu ;)
OdpowiedzUsuńo nie, nie. dla mnie biologia jest zmorą... ;/ dodatkowo ani trochę mi nie potrzebną w przyszłości ;]
widać, że ferie w 100% wykorzystane.:D
OdpowiedzUsuńHa ha mega pozytywnie!!!
OdpowiedzUsuńświetne miałaś ferie! ;)
OdpowiedzUsuńHhahaha :D. Nie ma co, zaszalałaś w te ferie :P.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*.
heh jakby u nas było takie coś to chętnie też bym poszła:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i obserwuję :)
mówi Ci coś stacja Wolimierz :) tam się wyskakałam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia, takie optymistyczne! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ahha widac, że bylo genialnie ;)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak dobrze wykorzystany czas:)
OdpowiedzUsuńależ Ci zazdroszczę tego szaleństwa! :)) ja zakończyłam ferie w domu, leżałam chora :( piękny uśmiech kochana :*
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że była świetna zabawa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję!
Zachęcam do obejrzenia nowego posta, obserwacji i polubienia mojego fanpaga.
Bardzo pozytywne fotki! :) Tylko pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
H A L L O W K A A
Zapraszam do mnie na nowy wpis ;)
OdpowiedzUsuńale super klimat na tych saniach! sama nazwa powala :D zazdroszczę, choć z drugiej strony chcę już wiosnę.
OdpowiedzUsuńpodzieliłabyś się tymi penne, omnomnom :3
Jaaa, niesamowicie wesoło :)
OdpowiedzUsuńPozdro!
KAMILPIECIUL.COM
KAMSON.pl
Zazdroszczę ferii, u nas na blokach nie ma tak dobrze...
OdpowiedzUsuń