sobota, 25 października 2014

wyprawy na koniec świata c.d.

Kolejnego dnia wyruszyliśmy do Białowieży. Busikiem spod dworca pks - telepiącym się niemiłosiernie, który 70km przebył w dwie godziny :D No, ale dotarliśmy! Po drodze mijając prześliczne podlaskie wsie, z domkami identycznymi, albo nawet ładniejszymi, niż te, które widzieliśmy w skansenie (zobaczycie je w poprzednim poście), a także nieco magiczne rorzucone po wsiach stare cerkwie.
W Białowieży nocleg mieliśmy wykupiony w domu "Pod skansenem", który bardzo wam polecam. Właściciele bardzo mili. Ceny znośne, jak na super warunki, które tam zastaliśmy, a do tego można jeszcze wykupić wyżywienie - my skusiliśmy się na obiad w dniu przyjazdu. I za 20zł zostaliśmy mega zaskoczeni - zupa, której starczyłoby dla 20 osób, a nie dla 7 osobowej grupy - białoruska szurpa - przepyszna zupa z jagnięciną, która po prostu rozpływała się w ustach. Nie mogłam oprzeć się dokładce :) Na drugie niby zwyczajny obiad - karkówka, ziemniaki i mizeria - ale tak przepyszne, że aż chciało się jeść, chociaż po dwóch porcjach zupy już ledwie dawałam radę :D na deser, czyli ciasto miejsca już mi zabrakło, ale podobno też było pyszne.

Pierwszego dnia zdecydowaliśmy się na wyprawę trasą Żebra Żubra do rezerwatu pokazowego żubrów. Trasa jak się okazało przy wejściu była wprawdzie opisana jako zamknięta, ale postanowiliśmy zaryzykować :D A zamknięta była tylko z powodu uszkodzeń drewnianej kładki na trasie - udało nam się bez większych problemów je pokonać :)
A na miejscu - na wyciągnięcie ręki żubry, żubronie (czyli mieszanka żubra z krową), jelenie, łosie, dziki, był nawet ryś i żbik. Super miejsce. Trasa łącznie liczyła jakieś 7-8km.



wariaci na końcu świata :D


trasa Żebra Żubra




żubroń


chyba nie trzeba podpisywać łosia



no i żubry!




Drugiego dnia z rana wyruszyliśmy do Parku Pałacowego, gdzie umówieni byliśmy z przewodnikiem  - ponieważ do Białowieskiego Parku Narodowego wejść można wyłącznie z przewodnikiem, a także po wykupieniu biletu wstępu. Trasa standardowa liczy ok. 7-8km i czas na jej przejście to 3 godziny. Bilet normalny 6zł. Przewodnik 100zł dla całej grupy.

Ale wracając jeszcze do Parku Pałacowego - jego początki sięgają XVI w. i panowania na tych ziemiach Zygmunta Augusta i Stefana Batorego - z tamtych czasów w parku zachowały się okazałe dęby. Obecny wygląd (i angielski styl) park otrzymał w XIXw. już jako posiadłość rosyjskich carów. A nazwa "pałacowy" pochodzi od carskiego pałacu, który do dzisiejszych czasów niestety się nie zachował (najpierw w  1944r spłonął, a resztki władza kazała wyburzyć), jedyną pozostałością pałacu carskiego jest pałacowa brama. Obecnie w miejscu dawnego pałacu zobaczyć można nowoczesny obiekt z siedzibą dyrekcji Parku Narodowego, muzeum, wieżą widokową. Zdania na temat obiektu są podzielone :)

A Park Narodowy, do którego weszliśmy z przewodnikiem - super miejsce, ale którego charakteru nie poczulibyśmy aż tak, gdyby nie nasz zakochany w puszczy przewodnik, opowiadający m.in. o tym jak płakał po ścięciu jednego z wielkich dębów. Puszcza to miejsce niesamowite - poza niezbędną czasem - prawie zupełnie pozbawiony ludzkiej ingerencji - z tego powodu też przy wejściu wisi spora informacja o wchodzeniu na własne ryzyko - w każdej chwili spaść może nam na głowę kilkusetletnie drzewo. Na szczęście wyszliśmy stamtąd cali :)

jeden z najstarszych budynków w Parku Pałacowym - dworek myśliwski z 1845r.

i jedyna pozostałość po Pałacu Carskim - brama pałacowa

wejście do ścisłego rezerwatu - Białowieskiego Parku Narodowego

zaraz za bramą - na początku wygląda prawie jak normalny las

kładka dla zwiedzających

opowieści przewodnika o mchu na drzewach - pokazuje kierunek północny tylko klon (było jeszcze drugie drzewo, ale zapomniałam nazwy..) i tylko stojące idealnie pionowo ! W każdym innym przypadku wprowadzi nas w błąd.

moje ulubione zdjęcie z puszczy :)

kolejna z opowieści - jak leży powalone drzewo i jest puste w środku to prawie na pewno jest to lipa 

Po wyjściu z Parku Narodowego swoje kroki skierowaliśmy do restauracji Pokusa, polecanej przez wszystkich w Białowieży. Tam skusiliśmy się na pierogi z mięsem z dzika, niektórzy na zupę opieńkową. Dobre, ale nie powaliło mnie :)

A stamtąd po nieczynnych torach doszliśmy do zachowanej z czasów carskich stacji "Białowieża Towarowa". Obecnie odrestaurowanej - znajduje się tam restauracja Carska i pokoje dla gości. Warszawskich gości.
Tuż obok zaczyna się szlak oznaczony jako żółty - biegnący przez bagna. Trasa ok.4km. Dosyć urokliwa, ale po wszystkich poprzednich trasach - niezachwycająca, przynajmniej mnie. A do tego zaczynało się robić późno i musieliśmy przyspieszyć tempa, żeby zdążyć przed zmrokiem.
Wróciliśmy również po torach, tym razem nieco oddalonych od wioski - zdecydowanie trasa wyszła nam magiczna - były najpierw tory, potem lasy, łąki, aż wyszliśmy pod miejscowym sklepem - tuż przed zmrokiem :) Droga do domu - już po ciemku - też miała w sobie coś niezwykłego. Nagle z łąk i pól zaczęła podnosić się mgła, zanim dotarliśmy była już wszędzie.

To był męczący dzień - łącznie jakieś 20km, ale jakże ciekawy! A na koniec zrobiliśmy jeszcze ognisko przed naszym domkiem :)



Narewka - trasa przed bagna





ognisko - temperatura chyba zbliżała się do zera :D

a ja prawie przypaliłam sobie buty grzejąc nogi w ognisku :D

magia :)

Ostatni dzień w Białowieży upłynął nam w podgrupach - część wypożyczyła rowery i pojechała do rezerwatu dębów i do pogańskiego miejsca mocy, a ja z częścią dziewczyn zostałyśmy w wiosce - zrobiłyśmy sobie spacer "do centrum". Zjadłyśmy litewską cynamonkę-czyli bułkę z cynamonem, odwiedziłyśmy sklep z wschodnimi alkoholami - gdzie kupić można było wódkę w butelce w kształcie matrioszki :)
A po południu czas było jechać do Białegostoku, bo już o 6 rano następnego dnia wracaliśmy do domów.

Wszystkim polecam taką szaloną wyprawę na koniec Polski - do granicy białoruskiej mieliśmy jedyne 4 km! 

4 komentarze:

  1. naprawdę koniec świata!:)) w sumie chętnie skusiłabym się na taką podróż...ale może jak będzie cieplej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna wyprawa! cudowne zdjęcia ;) czysta natura. ;

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale miałaś świetne dni !! super wyprawa,ja też takie lubię,zwłaszcza jak są w dobrym gronie,jest potem co wspominać : ))
    Twoje ulubione zdjęcie faktycznie urokliwe i jeszcze mi się podoba to z pustą lipą.
    A przy ognisku to już dawno nie siedziałam :((

    OdpowiedzUsuń

stat4u