A wieczorem - dołączyło do nas kilkoro moich jeleniogórskich stażystów - i razem w mega lekarskiej ekipie świętowaliśmy andrzejki. Były ciastka z wróżbą - niestety zdjęć jedzenia zabrakło z racji sporego zamieszania :D były ciasteczka z ciasta francuskiego - z fetą, oliwkami i czosnkiem, i z curry, ananasem, żółtym serem i chorizo. Do tego sałatka z penne, suszonymi pomidorami, czosnkiem, oliwkami, druga z sałatą lodową, rukolą, pomidorkami i podsmażonym chorizo, i trzecia - brokuł, słonecznik, feta i jogurt naturalny. Do tego spore ilości białego wytrawnego wina :D
Potem były jeszcze kalambury i tańce do białego rana :D a w niedzielę - spacer po jeleniogórskiej starówce i zapiekanka z conchiglioni z mięsem mielonym indyczym, niewielką ilością chorizo, cebulą, czosnkiem, czerwonym winem i pomidorami z kartonika :) Jak wszystko fajne - ten weekend też minął mega szybko :D
A od poniedziałku wróciłam do pracy do szpitala - skończyłam chwilowo moje przyjmowanie w przychodni, i zaczęłam pracę na internie. Podoba mi się bardzo. Albo nawet bardzo bardzo :) Super atmosfera pracy - fajni lekarze, super ordynator, reszta personelu też bardzo miła, poza tym cały czas coś robię, czegoś się uczę, ani przez moment się nie nudzę. Na 99% na tym oddziale zacznę pracę i specjalizację za rok, jak skończę staż :) Z powodu pracy - chociaż jestem trochę zmęczona - to skaczę z radości :D Z powodu andrzejek też skaczę, z innych trochę mniej, albo w ogóle. Czasem przychodzi taki moment w życiu, kiedy człowiek czuje, że jak coś się nie zmieni, jak sam czegoś nie zrobi, to zwariuje. I zmienia coś - może totalnie bezsensu, może nawet bez przekonania, ale czuje, że jeśli nic nie zrobi - to w niedługim czasie wszystko w nim wybuchnie, wszystko pęknie, i wtedy już nie będzie czego ratować. Taka trochę misja ratunkowa. A może wręcz przeciwnie, może jest to rzucanie się na oślep, we mgle. Okaże się. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się udało :)
Na koniec jeszcze jeden pozytywny aspekt - jeśli wszystko się uda i pójdzie po naszej myśli - to z częścią naszej studenckiej ekipy jedziemy w marcu na tygodniowe szkolenie dla młodych lekarzy - finansowane przez UE - w Jastrzębiej Górze - nad samym morzem :)) Już nie mogę się doczekać :D
a to właśnie ten hotel :) |
Ile Ty masz w sobie energii:) Zrobię Twoje sałatki, bo mi "smaka" narobiłaś, a hotel... Już sobie wyobrażam post z pobytu:) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńwidzę impreza na całego :D fajnie, że Ci się tak udał ten andrzejkowy weekend..
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, żeby wyjazd wypalił!
To andrzejki sie udały jedzenie serwowałaś pyszne :) z wyjazdu zazdroszczę :) Kocham nasze polskie morze!
OdpowiedzUsuńsama bym pojechała na takie szkolenie ;)
OdpowiedzUsuńO raaany! Będziesz w takim hotelu? Niesamowite! Powodzenia w takim razie! :)
OdpowiedzUsuńWłoskie Andrzejki :) A zmiany? Czasami trzeba być jak płynąca rzeka... nad morze? Miłego pobytu. :)
OdpowiedzUsuńu Ciebie jak zawsze towarzysko i bardzo sympatycznie! :)))
OdpowiedzUsuń