Drugi minus - lokalizacja. Miejsce niby blisko centrum, ale jednak na uboczu. Spacer z przystanku mzk przypłaciłam niewielką tachykardią - zdanie "ciemno, zimno i do domu daleko" idealnie oddawało tą atmosferę.
Ale od progu od razu poczułam, że to moje miejsce :)
Wystrój jasny, nowoczesny, ciekawy design - fajne stoły i fotele, plus bardzo sympatyczni właściciele. Od progu czuć ciepło tego miejsca. I aż chce się tam zostać.
Knajpka idealnie oddaje charakter moich ulubionych wrocławskich miejsc - jasnych, przestronnych, ale jednocześnie mega przytulnych. I drugi plus - codziennie inne menu.
Zaczęliśmy od "rozgrzewającego koktajlu" - maliny, banan, cynamon - koktajl przepyszny, ale nie powiem, żeby jakoś specjalnie mnie rozgrzał - raczej był zimny, orzeźwiający :)
Zupy spróbowaliśmy obie dostępne tego dnia - krem z cukinii (bardzo dobry) i krem marchewkowy z cynamonem - przepyszny :)) Do tego tarta z kurczakiem i cukinią na ciepło - z rukolą i granatem i przepysznym czerwonym kremem balsamicznym. W kremie się zakochałam.
Kuchnia fajna, nowoczesna, a jednocześnie syta i przepyszna. Wyszłam totalnie zachwycona i mega najedzona.
Dlatego z całego serca polecam wam to miejsce :)
zdjęcie z facebooka Kukutu |
Poza tym na oddziale - uwielbiam wszystkich moich nowych kolegów - z każdym dniem coraz bardziej :) i z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że praca i nauka tam będzie czystą przyjemnością :)
Dziś zaczynam też przedświąteczny weekend we Wrocławiu - piątkowy wieczór na świątecznym jarmarku - zgodnie z tradycją musi być grzaniec :) W sobotę prezentowe zakupy, a wieczorem wigilia z moją studencką ekipą :) Będziemy z moim wrocławskim przyjacielem, u którego śpię przygotowywać na nią dwie śledziowe sałatki :) W niedzielę szybki skok na Świebodzki i powrót do Jeleniej :)
Dziś zaczynam też przedświąteczny weekend we Wrocławiu - piątkowy wieczór na świątecznym jarmarku - zgodnie z tradycją musi być grzaniec :) W sobotę prezentowe zakupy, a wieczorem wigilia z moją studencką ekipą :) Będziemy z moim wrocławskim przyjacielem, u którego śpię przygotowywać na nią dwie śledziowe sałatki :) W niedzielę szybki skok na Świebodzki i powrót do Jeleniej :)
Uwielbiam takie knajpki z klimatem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
http://zocha-fashion.blogspot.com/
mega klimacik!:) koniecznie muszę tam wpaść!
OdpowiedzUsuńCodziennie inne menu?! :O Niesamowite! Sama nie wiem, czy to plus czy minus.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. I bardzo zmysłowy wpis, a to oznacza, że kuchnia musi być doskonała :)
OdpowiedzUsuńMiłego, udanego weekendu:)
szkoda, że tak krótko otwarte, acz bardzo przyjemne miejsce!! :)
OdpowiedzUsuńNIesamowita ta knajpka. A krem z cukinii ..... zastanawiam się jak smakuje
OdpowiedzUsuńOdkryłam to miejsce podczas tegorocznych Walentynek - magia! Bardzo zaskoczyła mnie lokalizacja, nieco na uboczu, ale jeszcze bardziej - świetny wystrój :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście fajne miejsce. A dania, które zamówiłaś - same pyszności!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!