piątek, 7 marca 2014

Zdarza się, że w życiu człowieka pojawia się taki czas, taki moment, kiedy ma wszystkiego dosyć, kiedy ma ochotę zamknąć się w swojej małej skorupce i nigdzie się z niej nie wychylać. Oczywiście, zdarza się, nawet dosyć często, u człowieka rodzaju damskiego taki moment w postaci PMS. Ale niestety, tym razem to coś zupełnie innego. Może przesilenie wiosenne, może pierwszy znak, jak łatwo można dać się wypalić swoim pacjentom, jak ich życia, ich problemy, pożerają naszą życiową energię, jak w toku bycia lekarzem trzeba nauczyć się pracę zostawiać w pracy, a w domu żyć swoim życiem. Łatwo powiedzieć oczywiście.
To był mega trudny tydzień. Taka lekcja ciężkiej medycyny w pigułce. Nauka rozmów z rodzinami pacjentów, nauka, że nie każdego można wyleczyć, chociaż nie wiadomo, jak by się chciało, że nawet poruszając niebo i ziemię, czasem po prostu pacjent w swoich chorobach bardziej zdrowy być nie może, nauka, że niektórym pacjentom w ich nieuleczalnych chorobach, należy też pozwolić odejść, a w tych ostatnich chwilach zrobić dla nich wszystko, co najlepsze, co zrobić się da. To był tydzień pełen wyzwań, zarówno pod względem medycznym, jak i można powiedzieć psychologiczym. Ale skończył się nad wyraz pozytywnie - kilkoma zwykłymi "dziękuję", a od jednej rodziny pacjenta - prześlicznymi kwiatami. Wtedy człowiek czuje, że jednak ta jego cała praca, że to wszystko, co robi ma sens. I wraca do domu po tygodniu ciężkiej pracy - i po prostu się uśmiecha :)
Niestety za bardzo uśmiechać się nie może, bo jest okropnie do tego wszystkiego przeziębiony :D
Całe szczęście wczoraj tenże człowiek zrobił przepyszny krem z kukurydzy na obiad - przepis tutaj, więc dziś po powrocie z pracy może po prostu powylegiwać się, i wychorować się w łóżku :D
W oczekiwaniu na jutrzejszą premierę w jeleniogórskim teatrze. "Samobójca?" to spektakl na podstawie sztuki Nikołaja Erdmana, napisanej w 1928r. w Rosji, niestety z rozkazu Stalina zdjęty z afiszy, aż do lat 80. XX wieku. Historia bezrobotnego mężczyzny w średnim wieku, który jako sposób na zdobycie sławy, szacunku wybiera popełnienie samobójstwa.
Na pewno opowiem Wam o moich wrażeniach z premiery :)

Ten tydzień był też bardzo pozytywny z racji internetowych zakupów, które do mnie dotarły :)
Niestety nie miałam okazji ich jeszcze wypróbować, więc póki co tylko takie zdjęcia :)

prześliczna torba filcowa ze złotych wyprzedaży


czarna kopertówka z allegro

i spódnice, też znalezione na allegro



Udanego weekendu kochani :) Mój z racji przeziębienia spędzę raczej głównie w łóżku (chociaż pogoda za oknem śliczna...) Bo w przyszłym tygodniu jadę na kilka dni do Wrocławia na kurs w ramach stażu. Jednym słowem - muszę być zdrowa :D

13 komentarzy:

  1. Niestety taki los pracowników sektora medycznego - podziwiam moich kolegów i koleżanki - studiujących lub już obecnych lekarzy, podziwiam Ciebie za wybrany zawód, bo nie każdy człowiek zdaje sobie sprawę, jaka odpowiedzialność i obciążenie psychiczne spoczywa na lekarzach. Co najlepsze - załamanie i wypalenie zawodowe najczęściej spotyka ludzi z pasją, pracujących z innymi, poświęcających się - zwłaszcza tych związanych ze zdrowiem publicznym. Na wykładach z psychologii śmialiśmy się, że już jesteśmy wypaleni zawodowo zanim zaczęliśmy na serio pracować, mimo że my akurat niebezpośrednio będziemy mieli do czynienia z pacjentami :D

    Piszesz o pogodzeniu się z nieuleczalnością choroby. Niestety tym razem znalazłam się właśnie po drugiej stronie relacji lekarz-rodzina i pogodzenie się z nieuleczalną chorobą bliskiej osoby jest jak do tej pory w życiu najtrudniejszym moim doświadczeniem. A kiedy już w głowie człowiek poukładał sobie pewne rzeczy, przychodzi następny krok... nigdy nie sądziłam, że będę musiała patrzeć, jak jak z ukochanego człowieka z dnia na dzień upływają siły, jak choroba wypływa na zewnątrz. Na początku walka, próba zatrzymania na siłę, niemożność pogodzenia się z nadchodzącym, a potem jeszcze gorsze - myśl, że wolałabym, żeby to najgorsze już nadeszło.

    Ach, już marzę o kolejnym powrocie w Karkonosze, przeżyć nie mogę, bo z chęcią przeszłabym się na ten najnowszy spektakl w Norwidzie :/
    Spódniczki - świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, doświadczenie choroby we własnej rodzinie to najtrudniejsza rzecz z jaką musimy się zmierzyć, a odejście najbliższej na świecie osoby to coś, co roztrzaskuje nasz świat na kawałki, i który już zawsze trzeba będzie układać. Ale wcale nie pomaga później w pracy. Ja po śmierci mojej mamy, tym bardziej wiem, co to znaczy, jak czuje się rodzina pacjenta, i tym bardziej to przeżywam.
      Ehh, ciężkie życiowe tematy...
      Wracaj szybko w Karkonosze, może kiedyś się gdzieś spotkamy? :)

      Usuń
    2. To faktycznie życie doświadczyło Cię już bardzo i to w tej najgorszej wersji - utraty mamy. Niewyobrażalna strata. Przykro mi.
      Właśnie przez taką trudną relację pacjent-lekarz nie potrafiłabym i nie chciałam zostać lekarzem, bo zwyczajnie wiem, że psychicznie nie podołałabym. Zawsze myślałam, że choroba i śmierć bliskiej osoby może ułatwiłaby spojrzenie lekarzowi na rodzinę chorego - ale jak piszesz - wcale tak nie jest. Kolejna teza obalona.

      Fajnie by było się kiedyś spotkać :)

      Usuń
  2. Oj,cięzka praca w służbie zdrowia,zbyt mało się mówi o tym jaką cenę płacimy /jestem pielęgniarką/
    Czasami jest tak,ze napracujesz się ,jestes wymaglowana,w domu przeżywasz ,a na koncu się dowiesz,ze pacjent cały czas się żarliwie modlił do ojca Pio lub innych i to mu wlaściwie pomogło.
    Miłego weekendu !

    OdpowiedzUsuń
  3. cute B/W skirt!

    xoxo
    http://www.petitsweetcouture.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna torba - pasujecie do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Filcowa torba jest boska, jakie żywe wiosenne kolory!

    OdpowiedzUsuń
  6. ta z bialym pasem spodnica to juz taka oklepana, ze patrzec na nia nie moge. odpoczywaj i zdrowiej !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam skórzane spódnice <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Też tak mam. Najchętniej zostawiłabym wszystko i wyjechała gdzieś daleko.

    OdpowiedzUsuń
  9. ojej.. miałam nadzieję, że mówisz własnie o PMSie! :) cóż, walcz, teraz jest mini dołek, ale zaraz będzie wzniesienie!
    śliczna spódniczka skórzana :) ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń

stat4u