Żar leje się z nieba, a ja siedzę we Wrocławiu :D
Nawet nie bardzo mam siłę pisać - tak wykańcza mnie ten upał...
Na termometrze w centrum miasta wczoraj w cieniu było 32,5 stopnia !
W tramwajach nie da się wytrzymać, człowiek w ciągu 5 sekund pokrywa się chyba całym dostępnym potem :D Już nawet zimna woda, wachlowanie się, lody, ani przewiewne stroje nie pomagają :D
Ale to wszystko oczywiście nie zmusza mnie ani trochę do siedzenia w domu :D
W poniedziałek w tym skwarze załatwiałam ostatnie sprawy na uczelni i robiłam zakupy w secondhandzie:D We wtorek na Kafe Plaża mieliśmy grupowe pożegnanie - na szczęście akurat przyszły chmury - niestety nie spadła ani kropla deszczu :(
Poniżej jeszcze zdjęcia z koncertu w UP, o którym pisałam ostatnio - po koncercie spacerowaliśmy z Jordanem nad Odrą plus sukienka mojej mamy :)
A wczoraj zrobiłyśmy z dziewczynami najlepsze co mogłyśmy - czyli pojechałyśmy nad Morskie Oko :D Nie do Zakopanego niestety :D We Wrocławiu mamy swoje :D To takie miejskie kąpielisko - byłam tam pierwszy raz, ale polecam - na upały idealne - można rozłożyć się pod drzewami w cieniu, a w celu ochłodzenia się skorzystać z kąpieli - woda idealna :))
A dziś planujemy małe spotkanie pożegnalne z przyjaciółmi, którzy jeszcze zostali we Wrocławiu - bo większość już się porozjeżdżała... Pieczemy z Jordanem ciasta, może zrobię jeszcze chłodnik - jak dostanę jakąś ładną botwinkę, będzie wino, jakieś przekąski, a wszystko w ogrodzie domu, w którym przez całe studia mieszkał Jordan :)
W piątek jeszcze wieczór filmowy z dziewczynami, w sobotę jedziemy szukać sukienki na bal do Factory, po drodze jeszcze parę pożegnalnych spotkań z przyjaciółmi, i w niedzielę wyprowadzam się z Wrocławia... Ale mamy już plany z grupową ekipą na początek lipca - impreza w Wałbrzychu, potem impreza w Przesiece, a potem może nawet spotkamy się w Trójmieście :D
Ostatnie dni pokazują, że myliłam się - będę tęsknić za niejedną osobą z mojej uczelni - ale mam nadzieję, że będziemy się często spotykać :)
Nawet nie bardzo mam siłę pisać - tak wykańcza mnie ten upał...
Na termometrze w centrum miasta wczoraj w cieniu było 32,5 stopnia !
W tramwajach nie da się wytrzymać, człowiek w ciągu 5 sekund pokrywa się chyba całym dostępnym potem :D Już nawet zimna woda, wachlowanie się, lody, ani przewiewne stroje nie pomagają :D
Ale to wszystko oczywiście nie zmusza mnie ani trochę do siedzenia w domu :D
W poniedziałek w tym skwarze załatwiałam ostatnie sprawy na uczelni i robiłam zakupy w secondhandzie:D We wtorek na Kafe Plaża mieliśmy grupowe pożegnanie - na szczęście akurat przyszły chmury - niestety nie spadła ani kropla deszczu :(
Poniżej jeszcze zdjęcia z koncertu w UP, o którym pisałam ostatnio - po koncercie spacerowaliśmy z Jordanem nad Odrą plus sukienka mojej mamy :)
A wczoraj zrobiłyśmy z dziewczynami najlepsze co mogłyśmy - czyli pojechałyśmy nad Morskie Oko :D Nie do Zakopanego niestety :D We Wrocławiu mamy swoje :D To takie miejskie kąpielisko - byłam tam pierwszy raz, ale polecam - na upały idealne - można rozłożyć się pod drzewami w cieniu, a w celu ochłodzenia się skorzystać z kąpieli - woda idealna :))
A dziś planujemy małe spotkanie pożegnalne z przyjaciółmi, którzy jeszcze zostali we Wrocławiu - bo większość już się porozjeżdżała... Pieczemy z Jordanem ciasta, może zrobię jeszcze chłodnik - jak dostanę jakąś ładną botwinkę, będzie wino, jakieś przekąski, a wszystko w ogrodzie domu, w którym przez całe studia mieszkał Jordan :)
W piątek jeszcze wieczór filmowy z dziewczynami, w sobotę jedziemy szukać sukienki na bal do Factory, po drodze jeszcze parę pożegnalnych spotkań z przyjaciółmi, i w niedzielę wyprowadzam się z Wrocławia... Ale mamy już plany z grupową ekipą na początek lipca - impreza w Wałbrzychu, potem impreza w Przesiece, a potem może nawet spotkamy się w Trójmieście :D
Ostatnie dni pokazują, że myliłam się - będę tęsknić za niejedną osobą z mojej uczelni - ale mam nadzieję, że będziemy się często spotykać :)
