niedziela, 1 czerwca 2014

Zakopane - dzień 1

Opóźniona nieco (z powodu awarii internetu, a potem wszystkich wieczorów spędzonych na spektaklach w ramach Pestki) relacja z Zakopanego. Żeby nie przynudzać, albo żeby udało wam się doczytać wszystko, postanowiłam podzielić relację na dwie części. Dziś dzień pierwszy :)
A właściwie drugi od wyjazdu z domu - bo wyruszyliśmy z Jeleniej Góry już o 19 - pociągiem do Wrocławia, żeby o 23.30 wsiąść do Polskiego Busa i ruszyć do Zakopanego :D
Na miejscu byliśmy o 5.30 - pora szalona :D Dworzec PKS zamknięty, dworzec PKP tuż obok również, miasto śpi... A my ruszamy przed siebie w poszukiwaniu naszego pensjonatu - na drugim końcu miasta :D Po jakiejś godzinie - spaceru urokliwymi uliczkami budzącego się miasta - docieramy. Zastaje nas widok Giewontu, świecące słońce, błękitne niebo, po drugiej stronie Gubałówka. Miejsce magiczne. Zostawiamy bagaże, ściągamy swetry i ruszamy przed siebie! Ahoj przygodo! :P

6 rano - w drodze do Pensjonatu :)
przebrani - ruszamy!


Planujemy dotrzeć najpierw do Kuźnic, żeby kolejką wjechać na Kasprowy Wierch. Mapa pokazuje jakieś 40-50min. pieszo. Ruszamy. Po drodze łapie nas busik z zapytaniem - czy do Kuźnic? Za 3 zł dojeżdżamy w 5 min. :D Na miejscu - wysiadamy nieco przerażeni wizją opisywanej wiecznie 2-godzinnej kolejki do kasy. Jesteśmy pierwsi. Przytłacza nas jedynie cena. Ale raz się żyje! Nie wiadomo, kiedy znów tu przyjedziemy, zresztą wtedy będzie pewnie sporo innych miejsc do odwiedzenia. 60zł od osoby płacimy i ruszamy! Początek zupełnie niezły, chwilę później zrywa się wiatr, kolejka zaczyna się nieco huśtać na boki, a przy większej wysokości też do przodu i tyłu - patrzymy w dół... wysoko tu! Chwila strachu, ale na szczęście zaraz jesteśmy na górze. Widok niesamowity. Zupełnie jakbyśmy byli w Alpach. Szczyty pokryte śniegiem tuż obok, na wyciągnięcie ręki, piękne słońce, ale żeby nie było zbyt idealnie - wieje, jest zimno i leży śnieg :D Ubieramy wszystkie warstwy, jakie mamy w plecaku i ruszamy na mały spacer na sam szczyt. Kilka razy wpadamy w śnieg, ale przynajmniej jest wesoło :) Później kawa na tarasie górnej stacji kolejki, do tego rogaliki kupione przy Krupówkach. Uśmiech nie znika nam z twarzy. Potem jeszcze wypróbowujemy wystawione na słońce leżaki - aż nie chce wracać się na dół. Ale, że mamy jeszcze dziś sporo planów koło 10 zjeżdżamy na dół. Widok znów niesamowity.


widok z kolejki


na szczycie














droga w dół :)

Na dole kierujemy się spacerem w kierunku Wielkiej Krokwi. Skocznia jak skocznia, wokół pełno wycieczek z podstawówki, robimy zdjęcie, na drugie śniadanie kupujemy kilka owczych oscypków i ruszamy w stronę Krupówek i Gubałówki. Krupówki już pełne spacerowiczów. Pod Gubałówką wita nas wielki "ryneczek" pełen przeróżnych góralskich, i nie-góralskich, za to badziewnych rzeczy do kupienia. Poraża nas za to wybór oscypków - owcze, kozie, łagodne, pikantne, wędzone i te jeszcze niewędzone. Kupujemy wszystkiego po trochę - pychota :D
Na Gubałówkę postanawiamy wjechać kolejką. Na szczycie - sporo wycieczek, budek z jedzeniem, piciem, lodami - robimy zdjęcia i kierujemy się ku trawie, na której już wyleguje się sporo ludzi. Z widokiem na Tatry i Zakopane prawie zasypiam rozłożona w słońcu :) Czas na drzemkę. Pieszo schodzimy w dół i wracamy do naszego pensjonatu, żeby zregenerować siły - 4 godziny snu dają o sobie znać.

po drodze spotykamy nawet Koziołka Matołka

Krupówki - jest nawet drogowskaz do naszego kolejnego wypadu - już za 2 tygodnie :D




Gubałówka


Po dwugodzinnej drzemce, zjedzeniu kolejnych oscypków wyruszamy na popołudniowy spacer na Polanę Strążyńską. Droga w lesie, poprzecinana licznymi strumieniami, o niesamowitym kolorze - zimno-kryształowym, prowadzi nas na polanę u stóp Giewontu. Miejsce bardzo urokliwe. Wypijam ciepłą herbatkę z konfiturą i idziemy zobaczyć jeszcze Wodospad Siklawicę. Spotykamy nawet panią zażywającą kąpieli w przeraźliwie zimnej wodzie. Podziwiam.

Wieczór spędzamy odpoczywając w pensjonacie - w saunie i grocie solnej. Idealne miejsce po przejściu 17km. A przy okazji polecamy naszą Willę Regle :)


Polana Strążyńska







Już niedługo część druga :)

3 komentarze:

  1. Cudne, przecudne zdjęcia!
    Z Kasprowego miałam przyjemność zjeżdżać 2 lata temu (po całym dniu chodzenia po Giewontach i innych piorunach nie zatargałabym na pieszo mojej mamy na dół :D) - widok z gondolki faktycznie oszałamiający!
    Siklawicę bardzo chciałabym zobaczyć, natomiast Krupówek unikam jak diabeł święconej wody ze względu na dzikie tłumy - jedynie oscypek z konfiturą z żurawiny jest w stanie mnie przekonać :D

    W tym dniu to Wam się pogoda trafiła idealna :) Najbardziej na te zdjęcia z samej góry napatrzeć się nie mogę - wow!

    OdpowiedzUsuń
  2. Góry piękne, zabytkowe miejsca w Zakopanem magiczne. Reszta - szkoda gadać. To moje osobiste refleksje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne są góry wiosną, zawsze bywam tam latem, bo lubimy iść gdzieś wysoko a wiosną prawie zawsze jeszcze zalega śnieg, więc wybieramy sierpień. Twoje zdjęcia bardzo mnie zachęciły. Kwitnące łąki z Giewontem w tle ... poezja. Wspaniała wycieczka!
    Pozdrawiam
    Magda:)

    OdpowiedzUsuń

stat4u