Moje ostatnie dwa tygodnie - od czasu wyprowadzki z Wrocławia i powrotu do Jeleniej Góry - minęły niesamowicie szybko :D Było mnóstwo spotkań z przyjaciółmi, mnóstwo białego wina :P poza tym oczywiście upychanie w szafach książek, ciuchów i innych przedmiotów, których stałam się właścicielką w ciągu 6 lat mieszkania we Wrocławiu - oczywiście było też wyrzucanie czy oddawanie do pck rzeczy niepotrzebnych. Ale roboty było z tym co nie miara :D Męczyłam się z tym cały pierwszy tydzień. Było też załatwianie ostateczne wszystkich dokumentów z dziekanatu i składanie ich do izby lekarskiej - żeby w październiku zacząć staż :) trochę się już nie mogę doczekać, ale z drugiej strony uwielbiam ten wakacyjny stan "nic-nie-robienia" :D który oczywiście w moim przypadku kończy się tylko pobożnymi życzeniami, bo cały tydzień mam do przodu rozpisany - co, gdzie, kiedy i z kim :D Ani chwili, żeby posiedzieć i się ponudzić :D Bo jak nie spotkania, jak nie załatwianie, to zakupy, sprzątanie, pranie, gotowanie obiadu - dziś była przepyszna smażona makrela i surówka z młodej kapusty :D Okazuje się, że zawsze jest coś do zrobienia :D
A od poniedziałku zaczną się jeszcze przygotowywania do wyjazdu - w niedzielę za tydzień wyjeżdżamy z Jordanem na wakacje :)) Najpierw tydzień w Trójmieście - zarezerwowaliśmy już akademik medycznej w Gdańsku, potem parę dni na Helu, kilka w Malborku i na koniec tydzień w Olsztynie :)) Wracamy 5 sierpnia.
Z ciekawostek - mam od wczoraj nowy tel, więc znów będę mogła robić zdjęcia :))
I zaczęłam biegać - jestem z siebie bardzo dumna, bo nikt poza mną nie wierzył, że jestem w stanie to zrobić :D Nie jest łatwo, bo poziom mojej kondycji - niestety muszę to przyznać - jest gorzej niż tragiczny... Ale daje mi to dużo radości, wracam ledwie żywa, nóg nie czuję, płuca mam wrażenie, że chcą uciec z tej zabawy, a ja uśmiecham się od ucha do ucha :)) I pewnie nikomu bym nie uwierzyła, że głupie bieganie może sprawiać tyle radochy :D
A jak wasze wakacje? :)) Mam nadzieję, że tak samo uśmiechnięte jak moje :))
PS. na koniec piosenka z płyty Dawida Podsiadło, którą ostatnio uwielbiam :)
Odwyk od Internetu zawsze dobrze robi. Wtedy się okazuje,że na wszystko jest jakby więcej czasu, gorzej jeśli nie wiemy co z nim zrobić ;)
OdpowiedzUsuńWidać,że fajne plany Ci się na wakacje szykuję, więc życzę abyś odpoczęła a po nich zaczęła się realizować na stażu!
Pozdrawiam ciepło.
co tak wszyscy szaleją za tym Dawidem? kto to w ogóle jest o.O ?!
OdpowiedzUsuńdobra, posłucham już...
posłuchałam, nie wiem, czemu wszyscy się tak nim podniecają :D
zazdroszczę wakacji, moje dopiero od drugiej połowy lipca... :c
baw się dobrze, kontynuuj wakacyjne melanże :D
pozdrawiam :*
też się wybieram do Gdańska i na Hel :)
OdpowiedzUsuńtez chcialbym miec taki stan nicnierobienia
OdpowiedzUsuńja dziś zakończyłam edukację w JG, ale chyba się jeszcze spotkamy, bo mam tam jedną dorywcza pracę :)
OdpowiedzUsuń"Ani chwili, żeby posiedzieć i się ponudzić.." - i rewelacja! :))) tę piosenkę uwielbiam! udanych wakacji! :*
OdpowiedzUsuńE, no to powodzenia w Jeleniej (byłam tam ostatnio).
OdpowiedzUsuńA Dawida też uwielbiam ostatnio!
zazdroszczę Ci tych wakacji :P
OdpowiedzUsuń