sobota, 1 czerwca 2013

chwila wytchnienia od nauki :)

Zgodnie z planem ostatni tydzień spędziłam na nauce psychiatrii - która jednocześnie jest mega ciekawa, jak i mega nudna, a i momentami nieźle przerażająca :D Ale ogólnie rzecz biorąc - bardzo dużo daje mi ta nauka, każdego dnia dowiaduję się nowych cennych rzeczy, faktów, przyczyn, teorii dotyczących różnych zaburzeń, jak i ich leczenia. Na pewno nie chcę zostać psychiatrą, ale wiedza ta przydaje mi się już na co dzień. I to jest niesamowicie fajne :) A egzamin w piątek.

W środę niestety dotknęła mnie klęska - mianowicie w kontakcie z moim kolanem totalnej awarii uległ telefon :((  Na szczęście przyjaciele pożyczyli mi swój - przynajmniej mam jakikolwiek kontakt ze światem - powiem Wam, że może to głupie, ale te kilka godzin bez telefonu przeżyłam jakby ktoś nagle zostawił mnie na bezludnej wyspie, bez kontaktu ze światem. Dobrze, że mam chociaż internet, bo tak byłabym zupełnie odcięta od świata... Trzeba przyznać - moje uzależnienie od telefonu jest dosyć silne :D A może nawet nie do końca do telefonu jako do urządzenia, tylko do mojego własnego egzemplarza, na którym miałam moją ulubioną muzykę, najfajniejsze zdjęcia, które poprawiały mi humor w gorszych momentach - jak np. zachód słońca na molo w Sopocie :) kalendarz ze wszystkimi ważnymi wydarzeniami, notatnik  z informacjami wartymi zanotowania i milion mniej lub bardziej słodziakowych czy śmiesznych mmsów. Jakbym razem z nim straciłam część siebie. I przy okazji oczywiście też wszystkie numery telefonów :D Ale jak ze wszystkimi stratami w życiu - trzeba się pogodzić. Chociaż akurat w tym nie jestem zbyt dobra, ale to nie jest temat na dzisiejszego posta.

W związku z tym w czwartek - po zakończonej nauce wyruszyłam do Jeleniej Góry - m.in. w celu załatwienia nowego telefonu. Niestety umowę w playu mogę przedłużyć dopiero za miesiąc :(
Przy okazji musiałam odwiedzić mój ukochany SOR, kawę wypić z przyjacielem, z przyjaciółką połazić po ciucholandach - w tej materii podobnie jak w telekomunikacyjnej - też nie miałam szczęścia... Podobnie było z ZUSem - tam akurat pocałowałyśmy klamkę :D W przerwie między porannym bieganiem po mieście, a wieczornym ukulturalnianiem się - skorzystałam z jedynych promieni słońca w ten długi weekend i wyłożyłam się na leżaczku na balkonie :) Dawno nie było mi tak dobrze, tak błogo, prawie tam zasnęłam :D Przy okazji wypróbowałam aparat zastępczego telefonu - efekty (zupełnie nie przerobione) możecie podziwiać poniżej :)
A wieczór minął pod hasłem Pestka, czyli międzynarodowy festiwal teatrów awangardowych. Pierwszy spektakl - może i był awangardowy, ale pod względem chyba poziomu - poczułam się jakbym znalazła się w kinie na filmie klasy D, a może Z jeśli takowa istnieje :D Zupełnie serio pierwszy raz w życiu chciałam wyjść ze spektaklu - a należę do wielkich miłośniczek teatru, nie wynikało to w żadnej mierze z mojego niezrozumienia spektaklu - raczej przepełniało mnie uczucie totalnego zdziwienia, jak można wymyślić taką sztukę i jak można na festiwalu przedstawiać ludziom coś takiego. Do dziś nie znam odpowiedzi. Drugi spektakl na szczęście zatarł złe wrażenie na temat festiwalu - dziewczyny z Teraz Poliż były niesamowite, a sztuka świetna - księżniczki z bajek w nowoczesnym, dosyć brutalnym opowiadaniu, w dzisiejszych realiach pełnych kobiecych problemów, dążenia do doskonałości, pełnych samobójstw, zabójstw, dzieciobójstwa, walki o ideologię, czy zarabianiu na życie własnym ciałem. Bo dzisiejszy świat kobiet ma różne oblicza.
Na koniec dnia koncert zespołu "Kumka Olik" - jeśli jeszcze o nich nie słyszeliście polecam :) Bardzo pozytywna muzyka z fajnymi tekstami, którą kiedyś ktoś mnie zaraził :)

Dziś wracając w strugach deszczu do Wrocławia - po prostu się uśmiechałam :)
Fajnie czasem zrobić sobie taką małą przerwę od nauki, wyjechać, zobaczyć coś, przeżyć, zapomnieć na chwilę o bieżących problemach, poczuć jakby ważne było tylko tu i teraz - takie carpe diem w minimalistycznym wydaniu :) Wracam do mojej zapomnianej, zarzuconej gdzieś w gonitwie, filozofii łapania małych drobinek szczęścia :) Właśnie zaczęłam je łapać i nie zamierzam poprzestać :) Wam też życzę dużo takich drobinek na waszej drodze, musicie tylko je zauważyć i złapać :D



10 komentarzy:

  1. Doskonale Cię rozumiem! Kiedyś wychodząc z domu na zajęcia zapomniałam telefonu. Nie było mnie może z 7 godzin ale myślałam że umrę!!
    A co do przedstawień byłam kiedyś na takim okropnym, ociekającym wręcz goryczą. Chłopak z którym byłam na tym spektaklu stwierdził że jego rodzice właśnie się rozwodzą i on taką tragedie ma na co dzień. Uciekliśmy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też bym nie dała rady bez telefonu, przeżyłam kiedyś podobny dramat :) tam są moje notatki, inspiracje, kalendarz, przypomnienia no i bezcenne numery :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo lubię psychiatrie, raczej nie chciałabym zostać psychiatra ale kiedy miałam na drugim roku tzw. "Behavioral Sciences" czyli wstęp do psychiatrii okazało się że ten przedmiot mnie najbardziej ciekawi i z egzaminu również mi poszło najlepiej. Może jednak warto się zastanowić :)

    Pozdrawiam i życzę udanej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja chyba także jestem uzależniona od telefonu, w sensie od kontaktu! :) zresztą tam zapisuję wszystko :P takie wyrwanie się 'od rzeczywistości' jest dobre i przydatne :) piękne niebo!

    OdpowiedzUsuń
  5. bez telefonu jak bez reki
    a przerwa kazdemu potrzebna

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, takich podróży i odrywania się od nauki to Ci zazdrościć można :)

    OdpowiedzUsuń
  7. rozwaliłaś telefon kolanem? zdolniacha! takie wyjazdy bardzo się przydają, kto powiedział, że trzeba wyjechać na pół roku na Karaiby by doznać podróżniczego oczyszczenia? :D

    dzięki za wsparcie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No to żeś nieźle potraktowała telefon:P Kumka Olik - świetni są! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kochana!!! odetchnij:*:*:* nalezy ci się! tyle nieba mamy przecież ponad nami!!
    ♡ ♡ ♡
    pozdrawiam,
    OLA

    OdpowiedzUsuń

stat4u