Tym razem na codziennych spotkaniach z przyjaciółką, która akurat na tydzień przyjechała ze Szczecina - były więc spacery, wielogodzinne pogaduchy, ostatni raz chyba tyle czasu miałyśmy na jakieś wakacje albo w liceum. Do tego koncert miejscowego zespołu "Kumple" - świetny głos wokalistki plus niezłe brzmienia. Oprócz tego tydzień pracy na internie, czyli w moim żywiole :) I kolejny tydzień minął, nie wiedzieć kiedy.
Dziś - totalne nic-nie-robienie, czyli czytanie w łóżku, trochę dokształcania się, trochę odpoczynku, na obiad faszerowane pieczarki - mój smak dzieciństwa (do kapeluszy nakładam farsz zrobiony z pokrojonych nóżek plus ser żółty, cebula i jajko). A wieczorem powtórka zeszłej soboty, czyli wspólna kolacja z przyjaciółmi plus gry planszowe - tym razem u nich :)
A wczorajsze walentynki - minęły nam w pysznościowo-filmowej atmosferze, była kolacja - Jordan zrobił roladki z kurczaka z suszonymi pomidorami i mozzarellą, z ziemniaczkami i sałatką z rukoli. Plus białe wino- czyli niebo w gębie :)
Obejrzeliśmy "Wstyd" - ciekawy film o amerykańskim seksoholiku. Jak każda obsesja i ta jest dla mnie po prostu przerażająca. A potem "Don Jon" - komedia, która z opisu nie zapowiadała się jakoś specjalnie, ale okazała się bardzo fajna, chociaż na początku nieco męcząca - chyba nie jestem jakąś wielką fanką pornografii :D Ale film mi się podobał.
a to mój Walentynkowy prezent :) |
Przyszły tydzień zapowiada się bardzo ciekawie - we wtorek koncert Możdżera, a w środę w ramach festiwalu filmowego "Płynące wieżowce". Do tego kilka dni wolnego, które zamierzam spożytkować na naukę.
Bo już w piątek jedziemy na weekend do Wrocławia - obowiązkowo burgery, tym razem w Strass Burgerze, targ na Dworcu Świebodzkim, widok na Wrocław ze szczytu Sky Towera, plus spotkanie z moimi studenckimi przyjaciółmi... iiii - egzamin, który piszę po raz drugi, czyli LEK. Może akurat uda mi się troszkę poprawić :)
Z najnowszych zajawek - zarezerwowałam nam też wczoraj Polskie Busy na czerwcowy wyjazd nad morze - 14 czerwca jedziemy z Wrocławia do Bydgoszczy, gdzie spędzimy w sumie jedną dobę - od czasów "Prawa Agaty" marzyło mi się zobaczyć Bydgoszcz :) A potem już prosto na tydzień do Trójmiasta :))) Oby tylko pogoda dopisała.. Chociaż ja nasze morze kocham w każdej postaci :)
Kalendarz do końca czerwca mam już nieźle zapełniony, czyli to, co kocham najbardziej - podróże i planowanie :D A już myślę, gdzie i kiedy mogłabym jeszcze pojechać ;)
W następnym poście kolejna zupa krem, czyli ziemniaczano-porowa :)
Jeszcze nie byłam na żywo na "Kumplach", ale domyślam się, że niezła grupa. Z wokalistką chodziłam do gimnazjum i pamiętam, że już wtedy miała super głos i warunki.
OdpowiedzUsuńGry planszowe - mój żywioł od ponad roku, a to wszystko przez chłopaka, który jest totalnym maniakiem planszówek - chodzimy nawet na kwartalne Porty Gier do Łódzkiego Domu Kultury. Ciągle tylko brakuje czasu na granie :D
Oglądałam "Wstyd" - jeden z mocniejszych filmów, którym byłam totalnie przerażona. Przerażona tym, co nałóg może zrobić z człowiekiem. Masakra.
Z kolei na "Don Jona" wyciągnął mnie chłopak do kina. Co najlepsze: ja po przeczytaniu, o czym dokładnie jest film, wolałam wybrać coś ambitniejszego, a luby nie zorientowawszy się na co mnie zabiera był ogromnie zaszokowany i wielce skonfundowany. "Gdybym wiedział, to w życiu bym cię na to nie zabrał". Ogromnie śmieszna sytuacja :D
Już wcześniej wspominałaś w postach o Zoom Festivalu, ale dopiero po zobaczeniu plakatów na mieście dotarło do mnie, że taki fajny event i to u nas - w Jeleniej (wow). Program bardzo interesujący, ale niestety-stety większość filmów już widziałam. Za to ciekawa jestem, czy na Możdżera udałoby mi się jeszcze zdobyć bilety, co jest raczej wątpliwe. Ale zagwozdkę, na co by się wybrać czy tak czy siak mam :)
Pozdrowionka!
Rozejrzałam się po Twoim blogu i widzę, że plany na sobotę - poprawienie wyniku LEKu - mamy takie same ;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń