niedziela, 10 maja 2015

kruche ciasto z malinami i budyniową pianką

Dziś kolejny mój pomysł cukierniczy, czyli kruche ciasto z malinami i budyniową pianką.
Z pozdrowieniami z Olsztyna - nadal.

Kruche ciasto :
- 75 g cukru
- 170g masła
- 250g mąki
- 4 żółtka

Ciasto zagniatamy, umieszczamy w zamrażalniku na 15min. Następnie podpiekamy ok 10-15min.

Budyniowa pianka:
- 4 białka
- 1 szklanka cukru
- 1 op.cukru wanilinowego
- 2 opakowania budyniu waniliowego
-1/2 szklanki oleju
- plus 500g malin (ja użyłam mrożonych)

Białka ubijamy, powoli dodając cukier biały i wanilinowy, następnie budyń, a na koniec olej, cały czas miksując.Wylewamy na podpieczony spód. Na wierzchu układamy maliny.
Pieczemy w 190stopniach 30-40min.





środa, 6 maja 2015

sernik pomarańczowo-czekoladowy

Witajcie kochani.
Weekend majowy minął zdecydowanie zbyt szybko i był zdecydowanie zbyt zimny - nadmorski wiatr dał mi się we znaki :D Relacja z weekendu majowego będzie niestety trochę później ze względu na to, iż  Jordan ze zdjęciami pojechał do Jeleniej Góry, a ja przyjechałam do Olsztyna :D Od poniedziałku mieszkam u Cioci i Wujka, a od 8 do 13 odbywam obowiązkowy staż w ramach specjalizacji na Oddziale Hematologii. Pierwszy dzień był dosyć dziwny, wpadłam w jakiś wir niesnasek między ordynatorką a lekarzami, ale już od wczoraj jest bardzo miło :)
Poza tym spaceruję po olsztyńskiej starówce, parkach, jem przepyszne lody, i w zasadzie głównie odpoczywam :)


A dziś przepis na podobno najlepsze ciasto, jakie kiedykolwiek zrobiłam, czyli sernik czekoladowo-pomarańczowy.

Spód:
- 150 g ciastek z nadzieniem (typu hity) - ja preferuję z nadzieniem czekoladowym
- 100g masła

Masło roztapiamy i zalewamy nim rozgniecione ciasteczka. Masę umieszczamy na dnie tortownicy i na czas przygotowania masy serowej wkładamy do lodówki.

Masa serowa:
- 500g sera
- 100g cukru
- 125g gorzkiej czekolady
- 2 jajka
- 125ml śmietany 30%
- skórka z 1 pomarańczy, sok z połowy pomarańczy

Ser mieszamy z cukrem, jajkami. Ja czekoladę rozpuszczam w mikrofalówce - połamaną na kostki wkładam w małym naczynku do mikrofalówki, co chwilę otwieram, żeby przemieszać, a kiedy stanie się prawie płynna dolewam po trochę śmietany, jeszcze na chwilę wkładam do mikrofalówki, po czym wyjmuję i mieszam z resztą śmietany. Tak przygotowaną masę należy wmieszać do masy serowej, dodać skórkę i sok pomarańczowy.
Całość wylewamy na gotowy spód. Pieczemy w 160stopniach ok.1 godz.

Za zdjęcia przepraszam, ale musicie uwierzyć, że wyszedł naprawdę rewelacyjny :D




niedziela, 26 kwietnia 2015

Mumlavsky wodospad - Harrachov

To był szalony tydzień, najpierw w sobotę i poniedziałek dyżury, w niedzielę "Wyprawa czarownic" w teatrze, w środę po pracy basen, w czwartek po pracy druga praca, czyli szkoła, a zaraz po niej spotkanie naukowe w medycznych klimatach, uff, ledwie dotrwałam do piątku - w końcu czas na relaks - najpierw po pracy fryzjer, a potem nowa knajpka, która mnie naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczyła, czyli Lord Lounge.
A w sobotę wycieczka do czeskiego Harrachova - kierunek Mumlavsky wodospad, a potem oczywiście knedliki :))
I przyszła już pierwsza paczka z Chin - bluza jest super, cienka, ale z bardzo przyjemnego w dotyku materiału :)















A od jutra zaczynam akcję wielkie pakowanie - w środę wieczorem wyjeżdżamy z Jordanem na weekend majowy do Trójmiasta, ja stamtąd prosto jadę na 3 tygodnie do Olsztyna na staż do kliniki hematologii, a potem wracając zahaczam o Poznań - 23.05 moja przyjaciółka ze studiów ma wieczór panieński - oj, będzie się działo :D
Postaram się oczywiście wrzucać co jakiś czas nowe posty, ale sami rozumiecie - nie będzie to proste :)

Więcej zdjęć mojego Jordana możecie obejrzeć : fotojordanplis.blogspot.com

wtorek, 14 kwietnia 2015

niedzielne spacery

Weekend na szczęście miałam wolny od pracy, więc postanowiliśmy z niego skorzystać :) W sobotę trochę zakupów odzieżowo-obuwniczych, a w niedzielę czas na świeżym powietrzu. Jak dobrze, że już przyszła wiosna :))
Wybraliśmy się na spacer do parku w jednym z moich ulubionych pałaców czyli Wojanowie, potem była jeszcze Żwirownia, czyli "woda", którą uwielbiam w słoneczne dni, a na koniec Góra Szybowcowa, czyli rewelacyjny widok na Jelenią Górę i Karkonosze.
W Pałacu skusiliśmy się jeszcze na deserek - Jordan na bezę z marcarpone i owocami, ja na niesamowity krem kawowo-czekoladowy z granitą z marakui.

A na zdjęciach moja nowa zakupiona w reserved w sobotę koszula - w lody :) i chustka, która dostałam w prezencie od mojego przyjaciela :)































i mój przepyszny deser


A dziś właśnie dochodzę do siebie po mega ciężkim dyżurze, spałam może ze 2 godziny w nocy... kolejny dyżur w sobotę, potem jeszcze poniedziałek i koniec z dyżurami w tym i prawie całym kolejnym miesiącu - na 3 tygodnie maja wyjeżdżam na staż do kliniki hematologii do Olsztyna :) A wcześniej weekend majowy spędzamy z Jordanem w naszym ukochanym Trójmieście :)

sobota, 11 kwietnia 2015

muffiny pomarańczowo-czekoladowe

Dziś kolejny przepis cukierniczy - ostatnio mam fazę na punkcie pieczenia :)
Muffiny zawsze robię wg standardowego przepisu, dodając tylko, to co akurat wymyślę, to na co akurat mam ochotę :)
Tym razem były to muffiny świąteczne, więc postanowiłam dodać pomarańczę, imbir i czekoladę.

Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 2/3 szklanki cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka mleka
- 0,5 szklanki oleju
- 2 jajka
- sok i skórka z 1 pomarańczy
- 10 kostek czekolady mlecznej
- 1 łyżka kakao
- starty mały kawałek imbiru

Wszystkie składniki mieszamy łyżką, umieszczamy w formie do pieczenia muffin, pieczemy 30 minut w 180 stopniach.







 A jeśli chodzi o fazy kulinarne to zakupiłam sobie ostatnio "przepiśnik", czyli zeszyt na przepisy, wybrałam prześliczny z moim ukochanym łowickim wzorem :D Kiedyś mi się wydawało, że fanaberią jest posiadanie zeszytu na przepisy, ale w tym zakochałam się od pierwszego wejrzenia - jest super podzielony na rozdziały, łatwo można znaleźć swoje ulubione przepisy, do tego zawiera też kilka przepisów od autora, jednym słowem używam go prawie codziennie w kuchni :)


Kończąc ten post, ale jednak dalej mówiąc o jedzeniu - byłam wczoraj na jednodniowym kursie we Wrocławiu, gdzie nie mogłam nie zajrzeć do mojej ulubionej restauracji, czyli Pinoli. Tym razem zdecydowałam się na policzki wołowe z warzywami i buraczanym kaszotto. Policzki niesamowicie miękkie, Jedyne co bym zmieniła to może tylko nieco bardziej wyraziście je doprawiła. Ale i tak były pyszne :)



stat4u