Wróciłam wczoraj późnym wieczorem - mega zmęczona,ale szczęśliwa :)
Spędziłam te kilka dni z przyjaciółmi - bardzo aktywnie. Była ścianka
wspinaczkowa, drugiego dnia impreza do późnej nocy, poza tym oczywiście
łażenie po sklepach - bardzo udane łowy w ciucholandach :))
Te kilka dni minęło bardzo szybko, ale i na długo ich nie zapomnę - dziękuję kochani :*
A co do ścianki wspinaczkowej, to muszę Wam się przyznać, że nie należę, ani nigdy nie należałam (poza epizodem 3-letniego tańca współczesnego) do entuzjastów sportu, ani ruchu. Jakoś bardziej kręcą mnie spotkania z przyjaciółmi, wspólne wieczory przy winie i dobrym jedzeniu. Nawet można by mnie nazwać zupełnie a-sportową osobą :D Ale ostatnio jakoś znów spodobał mi się ruch, to fajne uczucie, kiedy człowiek coś zrobi, coś osiągnie i czuje takie fajne zmęczenie połączone z zadowoleniem :) Tak czułam się jak wróciłam z wycieczki ze Ślęży, i tak czułam się też po wieczorze na ściance. Szczerze mówiąc to byłam przerażona, idąc tam. Myślałam, że nie dam rady, że nie mam siły i w ogóle nie wejdę, że tylko się zbłaźnię. I tak naprawdę poszłam tam tylko dlatego, że umówiłam się z przyjaciółmi. I nie żałuję, było super :) Byliśmy tam 4-5h, więc każdy wchodził we własnym rytmie, ja weszłam też kilkanaście razy, i chociaż na końcu ręce odmawiały posłuszeństwa- to naprawdę bardzo mi się podobało. I będę tam chodzić za każdym razem, jak będę w Jeleniej. I myślę też o jakiejś stałej aktywności we Wrocławiu. Zobaczymy, co wyjdzie z tego myślenia :)
Poza zakwasami w każdym możliwym mięśniu na ciele - człowiek przynajmniej się dowiaduje, ile to ma mięśni i w jakich okolicach :D, poza kilkoma siniakami na nogach, po ściance zostały wspomnienia i super zdjęcia, no i plan kolejnych wspólnych wypadów !
Te kilka dni minęło bardzo szybko, ale i na długo ich nie zapomnę - dziękuję kochani :*
A co do ścianki wspinaczkowej, to muszę Wam się przyznać, że nie należę, ani nigdy nie należałam (poza epizodem 3-letniego tańca współczesnego) do entuzjastów sportu, ani ruchu. Jakoś bardziej kręcą mnie spotkania z przyjaciółmi, wspólne wieczory przy winie i dobrym jedzeniu. Nawet można by mnie nazwać zupełnie a-sportową osobą :D Ale ostatnio jakoś znów spodobał mi się ruch, to fajne uczucie, kiedy człowiek coś zrobi, coś osiągnie i czuje takie fajne zmęczenie połączone z zadowoleniem :) Tak czułam się jak wróciłam z wycieczki ze Ślęży, i tak czułam się też po wieczorze na ściance. Szczerze mówiąc to byłam przerażona, idąc tam. Myślałam, że nie dam rady, że nie mam siły i w ogóle nie wejdę, że tylko się zbłaźnię. I tak naprawdę poszłam tam tylko dlatego, że umówiłam się z przyjaciółmi. I nie żałuję, było super :) Byliśmy tam 4-5h, więc każdy wchodził we własnym rytmie, ja weszłam też kilkanaście razy, i chociaż na końcu ręce odmawiały posłuszeństwa- to naprawdę bardzo mi się podobało. I będę tam chodzić za każdym razem, jak będę w Jeleniej. I myślę też o jakiejś stałej aktywności we Wrocławiu. Zobaczymy, co wyjdzie z tego myślenia :)
Poza zakwasami w każdym możliwym mięśniu na ciele - człowiek przynajmniej się dowiaduje, ile to ma mięśni i w jakich okolicach :D, poza kilkoma siniakami na nogach, po ściance zostały wspomnienia i super zdjęcia, no i plan kolejnych wspólnych wypadów !
Od jakiegoś czasu planuję spróbować wspinaczki. Może w listopadzie uda mi sie wybrać na taki aktywny wypoczynek ;)
OdpowiedzUsuń