Witajcie kochani.
Weekend majowy minął zdecydowanie zbyt szybko i był zdecydowanie zbyt zimny - nadmorski wiatr dał mi się we znaki :D Relacja z weekendu majowego będzie niestety trochę później ze względu na to, iż Jordan ze zdjęciami pojechał do Jeleniej Góry, a ja przyjechałam do Olsztyna :D Od poniedziałku mieszkam u Cioci i Wujka, a od 8 do 13 odbywam obowiązkowy staż w ramach specjalizacji na Oddziale Hematologii. Pierwszy dzień był dosyć dziwny, wpadłam w jakiś wir niesnasek między ordynatorką a lekarzami, ale już od wczoraj jest bardzo miło :)
Poza tym spaceruję po olsztyńskiej starówce, parkach, jem przepyszne lody, i w zasadzie głównie odpoczywam :)
A dziś przepis na podobno najlepsze ciasto, jakie kiedykolwiek zrobiłam, czyli sernik czekoladowo-pomarańczowy.
Spód:
- 150 g ciastek z nadzieniem (typu hity) - ja preferuję z nadzieniem czekoladowym
- 100g masła
Masło roztapiamy i zalewamy nim rozgniecione ciasteczka. Masę umieszczamy na dnie tortownicy i na czas przygotowania masy serowej wkładamy do lodówki.
Masa serowa:
- 500g sera
- 100g cukru
- 125g gorzkiej czekolady
- 2 jajka
- 125ml śmietany 30%
- skórka z 1 pomarańczy, sok z połowy pomarańczy
Ser mieszamy z cukrem, jajkami. Ja czekoladę rozpuszczam w mikrofalówce - połamaną na kostki wkładam w małym naczynku do mikrofalówki, co chwilę otwieram, żeby przemieszać, a kiedy stanie się prawie płynna dolewam po trochę śmietany, jeszcze na chwilę wkładam do mikrofalówki, po czym wyjmuję i mieszam z resztą śmietany. Tak przygotowaną masę należy wmieszać do masy serowej, dodać skórkę i sok pomarańczowy.
Całość wylewamy na gotowy spód. Pieczemy w 160stopniach ok.1 godz.
Za zdjęcia przepraszam, ale musicie uwierzyć, że wyszedł naprawdę rewelacyjny :D